Rozpoczynamy naszą opowieść o zranionym rodzicielstwie i zranionej rodzinie od przywołania jednego z najważniejszych praw człowieka, które bywa łamane – prawa dziecka do więzi z rodzicem. Autorką refleksji jest Anna Guzek, mama adopcyjna, założycielka i prezeska Fundacji Zielone Wzgórze:
Brak znajomości swoich korzeni, wiedzy o swojej przeszłości, skutkują brakiem poczucia ciągłości swojego życia (tzw. „dziura genealogiczna”). Poszanowanie i ochrona tożsamości człowieka, zagwarantowane w Konstytucji RP, a także wyartykułowane w międzynarodowej Konwencji o Prawach Dziecka, odnosi się do konkretnych atrybutów tej tożsamości: własna historia, przodkowie, własna ojczyzna, religia, imię.
Nikt nie może żyć w oderwaniu od losu swych przodków. Również dziecko niewychowywane przez swoich biologicznych rodziców ma prawo czerpać z bogactwa spuścizny pokoleń. Ma prawo do przynależności do swego systemu rodzinnego, z którego pochodzi. Próby wywłaszczenia dziecka z jego systemu rodzinnego poprzez unieważnianie jego historii, przez zacieranie śladów i wiedzy o jego rodzinie, traktowanie dziecka jako „białej karty”, w którą dowolnie można wpisać nowe, własne treści przynoszą gorzkie owoce. Dziecko traci swą starą tożsamość, ale nie zyskuje nowej.
Tymczasem właśnie lojalność wobec pierwotnego systemu rodzinnego (zjawisko powszechne i naturalne) oraz możność czerpania z zasobów tego systemu pozwala otworzyć się dziecku na nowe więzi, pomaga i umożliwia dalszy rozwój i harmonijne budowanie tożsamości. Brak jakiegokolwiek kontaktu dziecka z bliskimi (których utraciło czasowo lub trwale w wyniku interwencji Państwa), brak o nich rzetelnych i życzliwych informacji, brak rozmowy z dzieckiem na ich temat w jego nowym środowisku, skutkuje często wypieraniem przez dziecko wspomnień, tłumieniem uczuć, niepozwalaniem sobie nawet na wyobrażenia i myśli na ten temat… Dziecko odbiera bowiem taką sytuację jako brak akceptacji dla tej części jego życia, dla tej części jego osoby. W konsekwencji dziecko, nie chcąc być nielojalne wobec aktualnych opiekunów czy drugich rodziców, samo się cenzuruje, odcina wewnętrznie od uczuć, od tej części siebie.
Staje się człowiekiem coraz bardziej rozdartym i niespójnym. Z zamrożoną, w głębi ukrytą traumą. Tłumienie uczuć, zaprzeczanie im, zamrożenie wewnętrzne – skutkuje z kolei niemożnością dotarcia do swoich potrzeb, niepotrafieniem zadbania o siebie, nieumiejętnością ustanowienia własnych granic i w konsekwencji uniemożliwia rozwój emocjonalny, dojrzałość i bycie szczęśliwym.
Ostateczne zerwanie ważnych więzi zawsze też utrudnia dziecku tworzenie się poczucia przynależności oraz przywiązanie w nowej rodzinie i potem związki w dorosłym życiu.
Jeśli to tylko możliwe, warto utrzymywać kontakty z ważnymi dla dziecka osobami.
Tak np. gdy dziecko idzie do adopcji z rodziny zastępczej, z którą się zżyło – nowi rodzice powinni utrzymywać jakieś kontakty z poprzednią rodziną. Nie należy bać się konfliktu lojalności. Wręcz przeciwnie. Więzi są zasobem nie do przecenienia. Więcej ważnych i znaczących osób w życiu nie jest czymś zagrażającym. Jest to raczej bogactwo.
Jeśli opiekun zastępczy, wychowawca czy rodzic adopcyjny chce stać się kimś ważnym i bliskim dla dziecka musi być autentycznie ciekaw jego przeszłości. Musi chcieć zobaczyć w niej nie tylko trudności i problemy, ale też prawdziwe zasoby. Musi szanować przeszłość dziecka, niezależnie od tego czy jest do niej dostęp czy pozostaje na razie zupełnie nieznana – i niezależnie od tego jak trudna i niezrozumiała dla obecnego otoczenia jest historia dziecka.
Jeżeli chce się nawiązać prawdziwą więź i bliskość z dzieckiem, trzeba zaakceptować jego osobistą historię, trzeba niejako pokochać tych, których dziecko kocha.