6 listopada spotkaliśmy się na cmentarzu żydowskim, przy ulicy Zmiennej. Pora sprzyja refleksji nad przemijaniem. Nasze spostrzeżenia były jednak różnorodne. Widzieliśmy misterne, secesyjne rośliny z kamienia i metalu oraz te żywe, szykujące się na zimowy odpoczynek. Tematem fotograficznym spotkania był detal. Pochylaliśmy się nad szczegółem, drobiazgiem, małym fragmentem rzeczywistości…
Pomniki niszczeją, zagarnia je przyroda, która ma do tego prawo. Podobnemu procesowi ulegają ludzkie wspomnienia, które czasami schodzą bardzo, bardzo głęboko w nasze wnętrze. Niekiedy zostaje jednak coś z nich na powierzchni. To też ich natura.
Drzewa, krzewy, bluszcze porastające cmentarz sprawiają wrażenie, że przypomina on ogród,a zarazem pokazuje nam, że takie miejsce może mieć i drugie oblicze. Podobnie jest z ludźmi, których nie sposób zaszufladkować.
Zestawienie nieokiełznanych form przyrody i kamiennych elementów zbliża do siebie dwa aspekty istnienia. Przestrzeń pozornie umarła, może sugerować triumf nad śmiercią.
Największe wrażenie robią nie szerokie kadry, wiekowe drzewa oplecione bluszczem, ale mikroogrody rosnące w szczelinach macew. Ludzie też posiadają w sobie nie dostrzegalne na pierwszy rzut oka światy, trzeba się tylko do nich zbliżyć.