Jesteśmy z żoną, od niedawna, rodziną zastępczą dla dwojga rodzeństwa w wieku trzynastu i sześciu lat. Mamy trzech biologicznych synów: jedenasto, dziewięcio i sześcioletniego. Tak więc dzieci powierzone naszej opiece, które pojawiły się u nas niespodziewanie, to obecnie dziecko najstarsze oraz dziecko najmłodsze. Najmłodsze to dziewczynka, jedyna w naszym domu…
Jestem wychowankiem rodziny zastępczej. Wychowali mnie dziadkowie ze strony ojca. Oboje byli łódzkimi robotnikami, z podstawowym wykształceniem. Czas pokazał, że wychowali mnie raczej poprawnie. Nie miałem zatargów z prawem, mam własną rodzinę, 21 lat stażu małżeńskiego, skończone studia. Pracuję naukowo, założyłem własną firmę.
Według legendy rodzinnej to dziadek był tym, który – bez wahania – zadecydował o zabraniu opuszczonego i płaczącego trzylatka, którego znalazł zupełnie samego. Bo „rozrywkowi” rodzice zostawili mnie w domu, być może nie pierwszy raz, bez żadnej opieki. Moja matka poszła wówczas w świat; podobno na jakiś czas trafiła do więzienia. Nigdy jej o to nie zapytałem. Po paru latach, gdy miałem 6 – 7 lat, znowu pojawiła się na orbicie wokół mnie, wydaje mi się, że za sprawą swoich rodziców…
Wychowująca mnie babcia pozwalała, z czasem, na coraz częstsze moje kontakty z matką. Pamiętam doskonale to pierwsze spotkanie, gdy zapytany przez babcię czy poznaję – zwróciłem się do matki per ciociu…
Mój ojciec (z dożywotnią tendencją do życia na rauszu) nie zajął się mną nigdy. Nie wiem, czy nie próbował, czy nie chciał… Czy to on – wraz ze swoimi rodzicami – podjął decyzję, czy też decyzję podjęli za niego. Jednak ojciec, przez całe moje dzieciństwo, pojawiał się raz po raz w moim życiu. Pojawiał się najczęściej nietrzeźwy. Widywałem się z nim zarówno u nas w domu jak i u mojej matki. Kontakt z rodzicami biologicznymi miałem przez większość mego dzieciństwa. Z ojcem bliższy niż z matką, najintensywniejszy gdy kończyłem podstawówkę.
Od trzynastego roku życia – od śmierci dziadka – byłem wychowywany już tylko przez babcię. Rodzice w jakimś okresie mieli ograniczone prawa rodzicielskie (nigdy mnie to nie interesowało; nie wykluczone, że matka miała je nawet całkiem odebrane). Pamiętam, że babcia wszczęła jakieś działania prawne, jednak zdaje się, że nigdy ich nie zakończyła.
Moja matka miała jeszcze dwoje dzieci z różnymi partnerami. Dzieci te wychowywała osobiście, przez większość czasu z moim ojcem. Rodzice rozeszli się, ale gdy urodziła się moja przyrodnia siostra (miałem wówczas czternaście lat) zamieszkali ponownie razem. Z obojgiem rodzeństwa przyrodniego mam kontakt (choć nie nachalny) do dziś, a dzieci, które znalazły się u mnie w rodzinie zastępczej są dziećmi mojego przyrodniego brata.
Obecnie przechodzę wraz z żoną kurs dla rodzin zastępczych. Nie jest łatwo być rodzicem, a rodzicem zastępczym w szczególności.