„Nie poproszę cię o pomoc” – wzorzec przywiązania lękowo-unikający

Niektóre dzieci w trudnych sytuacjach nie proszą o pomoc, nie szukają wsparcia.
Dlaczego tak się dzieje?
Czy dziecko tego nie potrafi? A może nie potrzebuje?

Potrzebuje na pewno. Małe dziecko nie jest samowystarczalne emocjonalnie. Unikanie bliskości, zamykanie się w sobie w trudnych sytuacjach, pozostawanie samemu ze swymi przykrymi uczuciami to pewna strategia radzenia sobie z bólem, którą dziecko wypracowuje sobie by mniej cierpieć.

 

Skąd bierze się unikający styl przywiązania?

Kiedy dochodzi u małego dziecka do wytworzenia się takiej właśnie strategii? Na bazie jakich zachowań, reakcji matki/najbliższego opiekuna w relacji z dzieckiem? Co ten dorosły robi a czego nie robi? Czego od dziecka oczekuje, za co je chwali a za jakie reakcje gani lub karze (np. zimnym spojrzeniem, odwróceniem się, milczeniem…)

Styl ten bierze swój początek w bazowym braku zaufania dziecka, że najbliższy opiekun/matka zaspokoi jego potrzeby. Dziecko nie wierzy, że jest to w ogóle możliwe lub uważa to za bardzo mało prawdopodobne. Dziecko odbiera powtarzające się systematycznie komunikaty płynące z najbliższego otoczenia, że ma ono sobie radzić samo ze swymi emocjami. Nie zawracać nimi głowy bliskim dorosłym.

 

Jakie postępowanie i jaka sytuacja emocjonalna matki (w pierwszych latach życia dziecka) sprzyjają wykształceniu się u dziecka tego stylu?

  • Matka z jakichś powodów odrzuca ciążę.
  • Matka  odrzuca  dziecko zaraz lub jakiś czas po urodzeniu, wydaje się być obojętna lub mu niechętna.
  • Matka odsuwa dziecko lub kieruje do niego zimne spojrzenie gdy próbuje ono nawiązać  z nią bliski fizyczny kontakt.
  • Matka jest stale nieobecna emocjonalnie.
  • Matka jest przez bardzo długi czas nieobecna fizycznie.

 

Jak wtedy czuje się i zachowuje dziecko?

Dziecko wydaje się bardzo samodzielne. Potrafi odejść od mamy/bliskiej osoby, szybko wyrusza na eksplorację świata. Sprawia wrażanie, że bliski dorosły nie jest dla niego ważny, że mamę może zastąpić np. ktoś mu nieznany. Jednocześnie eksplorowanie świata odbywa się w dużym napięciu, a aktywności służą rozładowaniu tego napięcia.  Nie poprosi o pomoc, nie potrafi jej przyjąć. Dziecko przejawia niewielkie objawy stresu w trakcie nieobecności matki, po jej powrocie nie dąży do ponownej bliskości.
Dziecko zaprzecza miłości do matki, zaczyna ją ignorować i unika jej. Nie czuje się warte miłości.
Dzieci po zerwanych więziach, w rodzinie zastępczej lub adopcyjnej często prezentują taki styl bycia w relacji – tzn w trudnych sytuacjach unikają bliskości, niechętnie przyjmują pomoc, nie zwracają się o wsparcie. 
Jeżeli nowy bliski dorosły zinterpretuje takie zachowanie jako cechę samodzielności i dodatkowo słownie lub bezsłownie będzie to zachowanie wzmacniać, premiować taką reakcję, dawać wyraz swojemu zadowoleniu z takiej postawy dziecka – doprowadzi to najpewniej do utrwalenia się stylu unikającego.

Wzorzec unikający jest silnie ugruntowany w naszej kulturze. Samodzielne i „grzeczne”  dzieci są chwalone i uznawane za wzór dobrego wychowania. Szczególnie narażeni są na to chłopcy.

 

Z czym mierzy się dorosły, który wyrasta z takiego dziecka?

Ludzkie, naturalne pragnienia ufnej, bliskiej relacji, miłości, opieki jest u tego dorosłego  w pewien sposób zablokowane lub ograniczone.

W związkach trudno mu rozumieć drugą stronę  i  jej uczuciowe oczekiwania.

Bliskość w związku kojarzy mu się z utratą części siebie i zagrożeniem swojej odrębności. Jedyną metodą na zachowanie bezpieczeństwa w relacji może wydawać mu się kontrolowanie bliskości i utrzymywanie jej na możliwie minimalnym poziomie.

U niektórych osób celowi temu służy uczuciowe izolowanie się.  U innych natomiast  – niezobowiązujące romanse albo przeplatanie się okresów miodowych i  przemocowych w relacji z tą samą osobą.

 

„Żółw”

Przypomnijmy:  dla psycholog Agnieszki Stein metaforycznym obrazem bezpiecznego stylu przywiązania stał się słoń a lękowo-ambiwalentnego – meduza… Natomiast styl lękowo-unikający najlepiej obrazuje wg niej żółw.

Żółw jest na zewnątrz twardy, ale pod skorupą bezbronny. Skorupa chroni go, ale też izoluje i utrudnia mu relację z innymi i szukanie pomocy. Żółw oczywiście także przeżywa emocje i stresuje się, ale zamiast rozumieć swoje emocje – tłumi je. Czasem nie wytrzymuje – wybucha, raniąc innych. Często nie potrafi nawet powiedzieć, co czuje. A niekiedy zamiast każdego uczucia czuje złość. Żółw musi mieć wszystko pod kontrolą. Trudno mu się otworzyć, zbliżyć do kogoś, być „miękkim”, trudno okazywać emocje, nawet gdy jest bezpieczny, albo bardzo potrzebuje pomocy. Żółw najczęściej uważa, że jest dobrze tak jak jest i niczego nie potrzebuje zmieniać. Żółwia jest, wbrew pozorom, łatwo skrzywdzić, ponieważ nawet w przypadku poważnego zagrożenia nie „czyta” on sygnałów mówiących o tym, że jest źle.
W przeciwieństwie do meduz, wiecznie zaniepokojonych, które nałogowo szukają bliskości, żółwie, można powiedzieć, są nałogowcami UNIKANIA bliskości.

Jeżeli opis lękowego (lękowo- ambiwalentnego) styl przywiązania możemy podsumować jako zbytnie inwestowanie w relacje i nadmierną zależność w związkach to z kolei styl unikowy (lękowo-unikający) to nadmierna autonomia, przesadny dystans.

 


 

One thought on “„Nie poproszę cię o pomoc” – wzorzec przywiązania lękowo-unikający

Dodaj komentarz